piątek, 29 września 2017

#91 "Wiecznie żywy" - Isaac Marion


Tytuł: "Wiecznie żywy"
Autor: Isaac Marion
Data wydania: 28 lutego 2013r.
Liczba stron: 307
Tytuł oryginału: "Warm Bodies"
Wydawnictwo: Replika

Kilka lat temu obejrzałam po raz pierwszy film "Wiecznie żywy". Nie wiedziałam wtedy, że został on nakręcony na podstawie książki Isaaca Mariona. Oświeciło mnie dopiero jakiś czas temu, gdy po raz kolejny zdecydowałam się obejrzeć tę historię i na ekranie telewizora pojawiły się napisy końcowe.  Byłam ciekawa jaka jest różnica między powieścią, a ekranizacją i przede wszystkim, co bardziej mi się spodoba. Dlatego też bardzo się cieszę, że w końcu miałam okazję się o tym przekonać. Film bardzo lubię, a jak jest z książką? Zapraszam do dalszej lektury!

"Mój przyjaciel, M, mówi, że ironia bycia zombie wynika z tego, że wszystko jest zabawne, ale nie możesz się uśmiechać, bo zgniły ci wargi."

Czy miłość może ocalić świat przed totalną zagładą? Okazuje się, że tak.
R, to zombi, który nie pamięta niczego ze swojej przeszłości. Jak ma na imię? Kim był z zawodu? Ma rodzinę? To tylko niektóre z licznych pytań, na które nie może znaleźć odpowiedzi. Pożywia się ludzkimi mózgami i spędza czas w towarzystwie innych zombi. Pewnie zastanawiacie się jak do tego doszło? Kilka lat temu świat opanowała zaraza, zabijając miliony ludzi lub zamieniając ich w Martwych. Ci, którzy ocaleli, kryją się w specjalnych twierdzach, pilnie strzeżonych przez żołnierzy. Nikt już nie liczy na cud, teraz toczy się już walka tylko o przetrwanie. Jednak pewnego dnia, na drodze R pojawia się Julie. Ta drobna dziewczyna sprawia, że ten sympatyczny zombiak znowu zaczyna... żyć. Rodzą się w nim uczucia, które nie mają prawa bytu u Martwych... Czy to znaczy, że jest jeszcze jakaś szansa na wyleczenie? Tego już musicie dowiedzieć się sami, sięgając po tę pozycję.

"Myślę, że przez stulecia sami się zniszczyliśmy. Pogrzebaliśmy się pod chciwością, nienawiścią i każdym innym grzechem, który można sobie wyobrazić, aż nasze dusze wreszcie spadły na najniższy możliwy stopień we wszechświecie. A potem wydrapały sobie w nim dziurę prowadzącą do jakiegoś... ciemnego miejsca"

Chociaż wiedziałam o czym jest ta książka i jak potoczą się losy R i Julie, to i tak czerpałam wielką przyjemność z tej lektury. Film nie jest zupełnym odwzorowaniem książki, więc miałam okazję poznać kilka nowych elementów, które dodały tej pozycji charakteru. Nie nudziłam się przy niej ani sekundy, mimo, że nie zaskoczyła mnie niczym szczególnym. Bardzo polubiłam styl pisania autora, który okazał się być przyjemny w odbiorze, dzięki czemu czytało mi się ją błyskawicznie. Ta dystopijna wizja świata opanowanego przez zombi, bardzo przypadła mi do gustu, mimo, że dosyć rzadko sięgam po tego typu powieści. Jestem ciekawa, co też autor zaserwuje nam w drugiej części, która premierę będzie miała już 26 października.
Bardzo polubiłam R, tego zabawnego i sympatycznego zombi, nawet jeśli żywił się ludzkimi mózgami. Taka natura Martwych, więc nie mam mu tego za złe. Julie objawiła mi się również jako bardzo dzielna i mądra dziewczyna, która zdołała zapałać uczuciem do zombi. Kibicuje im z całego serca i mam nadzieję, że w kontynuacji ich relacja jeszcze się pogłębi.

Ta pozycja pokazuje, że miłość może zdziałać cuda. Może tchnąć życie w zombi, czy nawet... uratować świat od zagłady. Jeśli macie ochotę sięgnąć po pozycję, w której pełno jest zombi, krwi, mózgów i innych organów wewnętrznych, to koniecznie wybierzcie "Wiecznie żywego". Myślę, że się nie rozczarujecie.

Dziękuję Wydawnictwu Replika za egzemplarz książki!



Moja ocena: 7/10

Czytaliście? A może macie zamiar?
Piszcie w komentarzach! :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz