Tytuł: "Powiem ci, kim jesteś"
Autor: Danuta Pytlak
Data wydania: 19 czerwca 2017r.
Liczba stron: 355
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Pokładałam w "Powiem ci, kim
jesteś" duże nadzieje. Chciałam, żeby mnie wciągnęła w ten świat
korporacji i sprawiła, że spędzę kilka naprawdę przyjemnych godzin, przy dobrej
lekturze. Niestety tak się nie stało i jest mi z tego powodu bardzo przykro.
Rozczarowałam się na niej bardzo, a jeśli chcecie wiedzieć dlaczego, to
zapraszam do dalszej lektury.
"Powiem ci, kim jesteś" skupia
się na życiu kilku bohaterów, ale głównie na Adamie, który po długich
poszukiwaniach nowego zatrudnienia, zaczyna pracę w banku. Niestety już od początku, za
sprawą niezbyt miłej atmosfery panującej wśród swoich kolegów, jest do niej sceptycznie
nastawiony. Przekonanie to, pogłębia się jeszcze podczas wyjazdu
integracyjnego, na którym dochodzi do scysji między nim, a Hubertem - najbardziej
wyszczekanym i aroganckim pracownikiem biura. Adam czuje, że tamten nie da mu
już spokoju i będzie szukał zaczepek. Na szczęście na jego drodze pojawia się
też Asia, która bardzo mu się podoba i to z wzajemnością. Niestety atmosfera panująca w pracy, odbija się też na życiu prywatnym mężczyzny. Czy Adamowi uda się znaleźć szczęście? Tego dowiecie
się, sięgając po tę pozycję.
"[...] Grunt to żyć w zgodzie ze sobą, a nie dla kariery rżnąć kogoś, kim się nie jest."
Mam wrażenie, że ta książka jest o niczym. Niby ma jakąś fabułę, która skupiała się na pracy w korporacji i życiu kilku bohaterów, jednak takie są moje odczucia. Zabrakło mi jakiejś akcji, czegoś, co sprawiłoby, że ta książka czymś się wyróżni, a jedyne co mogę o niej teraz powiedzieć, to to, że jest nijaka. Główni bohaterowie też nie zrobili na mnie dobrego wrażenia, byli jacyś tacy mdli. Nie polubiliśmy się, to na pewno. Przez większość czasu, ta pozycja mnie po prostu nudziła, choć zdarzały się też momenty, kiedy przez kilka stron zaczynało się dziać coś ciekawego, dlatego nie skreślam tej książki całkowicie. Lekki styl pisania autorki sprawił, że czytało mi się ją szybko i za to duży plus. Szkoda tylko, że to jeden z niewielu pozytywnych elementów. Może i będę trochę okrutna, ale cieszę się również, że ta książka ma tylko 350 stron, bo więcej bym nie zdzierżyła. Ciężko mi jest Wam ją polecić, ale na pewno zawsze warto jest wyrobić sobie o książce własne zdanie. Kto wie, może Wam akurat bardziej przypadnie ona do gustu?
Bardzo dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka za egzemplarz!
Moja ocena: 5/10
Czytaliście? A może macie zamiar?
Podzielcie się swoją opinią w komentarzach :)
Wiele książek przykuwa moją uwagę przez tytuł czy też okładkę, ta przyciągnęła mój wzrok ze względu na jedno i drugie. Patrząc na nią, mam ochotę zatracić się w jej słowach. Ale wiem, że nie mogę sobie jeszcze na to pozwolić, gdyż mam u siebie milion książek, które oczekują ode mnie, że teraz przyszła ich kolej ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://timeofbook.blogspot.com/
Mam dokładnie tak samo, ale czasami to jest silniejsze ode mnie i mimo, że mam kilkadziesiąt nieprzeczytanych książek na półce, to i tak kupuje nowe :)
OdpowiedzUsuń