Tytuł: "Dziewczyna o kruchym sercu"
Autor: Elżbieta Rodzeń
Data wydania: 21 marca 2016r.
Liczba stron: 566
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Przyznam się bez bicia, że dosyć rzadko sięgam po książki polskich autorów. Dlaczego? Sama do końca nie wiem. Myślę, że chodzi o to, że troszkę irytują mnie polskie imiona i nazwy miast w książkach. Swoje robi też ten specyficzny (jak dla mnie) styl, za którym nie przepadam. To słaby powód, wiem. Dlatego staram się to powoli zmieniać i coraz częściej wybierać zamiast zagranicznych, polskie powieści.
Muszę przyznać, że nie słyszałam wcześniej o tej książce. Pierwszy raz zobaczyłam ją w mojej bibliotece. Okładka oraz opis bardzo mnie zaciekawiły i postanowiłam ją wypożyczyć. Plusem była też dobra ocena na lubimyczytać.pl, a tym się też często kieruję. Tak więc nie pozostało mi nic innego, jak usiąść w fotelu z kubkiem gorącej herbaty i zacząć czytać. To, co otrzymałam, przerosło moje najśmielsze oczekiwania...
Poznajemy Janka - powszechnie lubianego młodego chłopaka. Jest on wzorowym uczniem, a w wolnych chwilach wolontariuszem. Otrzymuje on pewne zadanie, mianowicie, ma zaprzyjaźnić się z Ulą - opryskliwą, skrytą i nieufną dziewczyną, która po przerwie spowodowanej swoją chorobą wraca do szkoły. Chłopak przekonuje się, że wcale nie będzie to takie proste. Pomóc ma fakt, że zgłasza się on na ochotnika, aby pomóc Uli w nadrobieniu zaległości z matematyki. Początkowo oboje za sobą nie przepadają, jednak z czasem znajdują oni wspólny język. Pomiędzy tym dwojgiem rodzi się uczucie, pytanie tylko, czy tajemnica skrywana przez Janka, pozwoli im stworzyć związek?
"- Dlaczego chcesz się we mnie zakochać?
- Wcale tego nie chciałem. - Spojrzałem jej w oczy. - Jesteś dość wredna i męcząca. Gdyby moje serce pytało mnie o zdanie, kazałbym mu zmądrzeć.
- Zapomniałeś, że mam krótki termin przydatności do spożycia.
Uśmiechnąłem się.
- Nie wiesz, że to, co prawdziwe i najwartościowsze, zawsze ma krótki termin do spożycia."
Niesamowita, piękna, wzruszająca... Te określenia jako pierwsze przychodzą mi do głowy, gdy myślę o tej książce. To było 566 stron czystej przyjemności. Skończyłam ją czytać kilkanaście godzin temu, a łzy nadal leją mi się strumieniami po policzkach. Jestem załamana, a moje serce pękło na tysiące kawałeczków. Nie wiem, czy uda mi się je wszystkie znaleźć i posklejać mój biedny organ z powrotem w całość. Jejku... aż nie wiem co napisać, bo żadne słowa nie oddadzą wspaniałości tej powieści, Spodziewałam się kolejnej lekkiej i niczym nie wyróżniającej się młodzieżówki, a dostałam cudowną książkę, która uświadamia czytelnikowi, jak kruche jest ludzkie życie i jak bardzo trzeba je szanować, bo nie każdy dostaje szansę, aby wieść je długie i szczęśliwe.
"- Co powiedziała ci mama Uli? - zapytałem, kiedy jeszcze byliśmy sami.
- Ze gdyby modliła się o coś innego niż zdrowie swojej córki, ty byłbyś odpowiedzią na jej modlitwy."
Miłość pomiędzy Jankiem a Ulą została ukazana w piękny sposób. Nie miałam wątpliwości, co do prawdziwości tego uczucia. Ta miłość była tak oczywista, że ani przez moment w nią nie zwątpiłam. Kibicowałam tym młodym ludziom z całego serca. Bardzo ich polubiłam i jestem przekonana, że w prawdziwym życiu bym się z nimi zaprzyjaźniła. Podczas czytania tej książki, miałam wrażenie, że znam ich od bardzo dawna. Niestety, to tylko (i aż) książka...
Długo się jeszcze po niej nie otrząsnę. To jedna z najlepszych powieści, jaką kiedykolwiek dano mi było przeczytać. Śmiało mogę stwierdzić, że jest to mój numer jeden na liście, jeśli chodzi o polskich autorów. Polecam ją z całego serca, jestem pewna, że nie pożałujecie. Pamiętajcie tylko, aby przed czytaniem zaopatrzyć się w spory zapas chusteczek higienicznych!
Moja ocena: 10/10
A Wy czytaliście?
Podzielcie się swoją opinią w komentarzach :)
Chyba znajdzie się na liście mojej must read.:D
OdpowiedzUsuńburst--again.blogspot.com
Z tego samego powodu nie lubię polskich powieści, ale też staram się przełamywać, dlatego też teraz czekam na ksiażkę Agaty Czykierdy-Grabowkskiej, Jak Powietrze, zobaczymy co z tego będzie :) A książka, wydaje się ciekawa, może jak znajdę czas to po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię polskich powieści, ale nie mam zamiaru nic z tym zrobić. Nie lubię marnować czasu na byle jakie książki :)
OdpowiedzUsuńhttp://hopeandestiny.blogspot.com/
Przecież powyżej masz recenzję 10/10, więc do czego odnosi się Twój komentarz. Chyba nie za bardzo umiesz czytać ze zrozumieniem albo masz totalnie gdzieś opinię blogerki, której bloga odwiedzasz i komentujesz. Najpewniej zobaczyłaś nazwisko i tytuł i nie było tam żadnej dżesiki i dżejsona i stwierdziłaś, że to byle jaka książka. Normalnie ręce i nogi opadają na tego typu blogerów...
UsuńChyba przeczytałaś tylko początek tej recenzji, co? Bo nie wierzę, że ktoś, kto przeczytał ją w całości, ujrzał oczami Małgorzaty piękno tej powieści, poczuł dzięki jej słowom, to co czuła ona, mógłby napisać tak głupi komentarz, jak Twój.
UsuńJa jeszcze nie czytałam, ale strasznie uwielbiam książki polskich autorek, dlatego też bardzo chętnie sięgnę po tą książkę. Twoja recenzja bardzo mnie zaciekawiła :))
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
zaczytanakama.blogspot.com