Tytuł: "Uratuj mnie"
Autor: Anna Bellon
Data wydania: 2016 r.
Liczba stron: 299
Wydawnictwo: OMG Books
Na wstępie chciałabym przeprosić za swoją znikomą obecność na blogu w tym miesiącu, ale niestety dopadła mnie czytelnicza niemoc. Nie miałam ostatnio zupełnie ochoty czytać ani robić zdjęć, a co za tym idzie, nie miałam również weny twórczej, by cokolwiek sensownego sklecić na bloga. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Wracam do Was z powerem i kilkoma pomysłami na ciekawe posty. Oczywiście recenzje książek zaczną znowu regularnie się pojawiać. To tyle ode mnie w kwestii wyjaśnienia mojej nieobecności.
Dziś u mnie na tapecie polska sensacja Wattpada, która miała na ponad milion odsłon, czyli "Uratuj mnie". Jakiś czas temu było o tej książce bardzo głośno, a Instagram opanowały jej zdjęcia. Bardzo chciałam ją wtedy przeczytać, ale niestety nie miałam takiej okazji. Ta nadarzyła się teraz, więc postanowiłam się za nią wziąć i sprawdzić o co tyle szumu. Czy dołączyłam do sporego grona fanów historii Mai i Kylera? Zapraszam do dalszej lektury!
"Umierać od środka to zgubić elementy układanki, która kiedyś była całością."
Beztroskie życie nastoletniej Mai skończyło się trzy lata temu, gdy w wypadku zginął jej ukochany brat. Był on jej przyjacielem. Aniołem stróżem, który pilnował jej na każdym kroku i ochraniał przed całym złem tego świata. Tego dnia dziewczyna straciła cząstkę siebie, której do tej pory nie udało jej się odzyskać. Najprawdopodobniej nigdy nie pogodzi się z tym faktem. Mimo upływu trzech lat Maia nadal pogrążona jest w żałobie i nie dopuszcza do siebie nikogo, oprócz rodziców. Przyjaciele ze szkoły poszli w odstawkę, a trzymać ją przy życiu zdawały się tylko książki i muzyka.
"W czytaniu najlepsze jest to, że przestajesz żyć swoim życiem, a zaczynasz żyć życiem bohaterów."
Pewnego dnia nowy uczeń - Kyler, przypadkiem słyszy piękny śpiew dziewczyny. Otwierając drzwi, które go od niej dzieliły, chłopak nie spodziewał się, że otworzy także swoje serce. Poznaje Maię, która pomimo wewnętrznego bólu i cierpienia, potrafi być cudowną i żywą istotą. Kyler zrobi wszystko, by przeszłość poszła w zapomnienie. Tylko czy poczucie winy i gniew Mai na cały świat, nie będą przeszkodą nie do przebycia?
"Przyjęcie oferowanej pomocy wcale nie oznacza, że się poddajesz. Czasem jest wręcz przeciwnie. Oznacza, że nie poddasz się bez walki."
Już od pierwszych stron wiedziałam, że ta książka przypadnie mi do gustu. Wcale nie dlatego, że jedną z ulubionych autorek głównej bohaterki jest Colleen Hoover, tylko dlatego, że uwielbiam czytać takie historie. Co prawda występuje w niej schemat typowy dla powieści Young Adult, czyli dziewczyna skrzywdzona przez los i przystojny chłopak, który próbuje ją uratować, ale mimo wszystko bardzo przyjemnie mi się ją czytało. Niestety nie obyło się bez elementów, które mi w niej nie pasowały. Przede wszystkim historia Mai i Kylera była jak dla mnie zbyt przesłodzona. Miejscami mdliło mnie od nadmiaru cukru, a jestem niepoprawną romantyczką i rzadko kiedy mi się to zdarza. Po drugie - główna bohaterka. Czasami miałam ochotę nią potrząsnąć i zapytać "co jest z Tobą nie tak, dziewczyno?!". Doprowadzała mnie do szewskiej pasji, swoim niezdecydowaniem i tym, że tak bardzo się nad sobą użalała. Czasami robiła z siebie taką sierotę, że moja sympatia do niej gwałtownie malała.
Ale dość już narzekania. Tę pozycję czytało mi się naprawdę bardzo przyjemnie i bardzo szybko ją pochłonęłam. Takiej książki właśnie ostatnio szukałam - lekkiej i niezobowiązującej, która z powrotem naprowadzi mnie na odpowiednie, czytelnicze tory. Myślę, że swoje zadanie spełniła. Wróciła mi ochota na czytanie i już szykuję sobie stosik kilku pozycji, które planuję w najbliższym czasie przeczytać.
Podsumowując, "Uratuj mnie" to książka, która może się Wam spodobać, jeżeli lubicie słodkie, schematyczne historie o nastoletniej miłości. Gwarantuje ona kilka naprawdę fajnie spędzonych godzin, choć jak wcześniej wspominałam, nie jest to nic ambitnego.
Moja ocena: 7/10
A Wy czytaliście? Jakie są Wasze wrażenia?
Podzielcie się swoją opinią w komentarzach! :)
Czytałam niedawno tę książkę i moja opinia jest bardzo podobna, jak nie identyczna. Mnie również mdliło w niektórych momentach, a główna bohaterka wielokrotnie denerwowała. Muszę jednak przyznać, że bardzo podobał mi się wątek muzyczny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
The-only-thing-i-love-are-books.blogspot.com
Dla mnie jest to jedna z tych książek, które omijam z daleka. Owszem czytam głupie książki, ale nie aż tak... Dla mnie ta historia nie wniosłaby nic do mojego życia. Jeśli chodzi o sam temat zawarty, to można znaleść lepiej napisane książki niż ta.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥ Lost in my books
Nie czytałam jeszcze ale mam ochotę kiedyś po nią sięgnąć :) jestem bardzo ciekawa jak mi się spodoba ta książka :D
OdpowiedzUsuń