Tytuł: "Dziewczyna z drużyny"
Autor: Miranda Kenneally
Data wydania: 15 czerwca 2016r.
Liczba stron: 374
Tłumaczenie: Malwina Drozdowska
Tytuł oryginału: "Catching Jordan"
Wydawnictwo: Pascal
Nie słyszałam wcześniej o tej książce. Pierwszy raz zobaczyłam ją w mojej bibliotece, na półce "nowości". Opis był ciekawy, więc postanowiłam ją wypożyczyć. Po okładce domyśliłam się, że będzie to typowa młodzieżówka, i na taką właśnie lekką pozycję miałam ochotę. Czy przypadła mi do gustu? Zapraszam do dalszej lektury.
Dla Jordan Woods liczy się w życiu tylko jedna rzecz - futbol. Nie interesują jej chłopcy, zakupy, makijaż i wszystko inne, co dla dziewczyn w jej wieku jest ważne. Jej celem jest dostanie się na uniwersytet Alabama, gdzie rezyduje obecnie najlepsza futbolowa drużyna w kraju. Częściowo zmienia się to gdy w szkole do której chodzi pojawia się nowy chłopak - Tyler Green. Okazuje się, że też gra w futbol, a pozycja na której gra to... rozgrywający, czyli ta na której do tej pory pewne miejsce w drużynie miała Jordan. Na domiar złego okazuje się, że chłopak wcale nie jest gorszy od niej. Śmiało można stwierdzić, że nawet jest od niej lepszy. W dodatku dziewczyna zaczyna czuć do Tylera coś więcej, niż do swoich kolegów z drużyny. Ma jednak wątpliwości, co do zamiarów chłopaka. Czy on aby przypadkiem nie chce jej podstępem zabrać miejsca w drużynie, a przy okazji i opaski kapitana? To opowieść o pierwszej prawdziwej miłości, tylko czy aby na pewno jest nią Tyler?
"Jeśli marzysz zbyt długo, nigdy nie zaczniesz działać. Ale kiedy weźmiesz się do roboty, istnieje naprawdę spora szansa, że wszystko zacznie się układać. Zamieniamy marzenia w rzeczywistość przez atak, a nie przez bezczynne rozmyślania."
Przyznam szczerze, że po mało pochlebnych opiniach, które czytałam o tej pozycji, spodziewałam się czegoś gorszego. Ta książka mile mnie zaskoczyła. Może nie było to nic szczególnego, niemniej jednak spędziłam przy niej miło czas. Miała być lekka i przyjemna, i taka też właśnie była. Co prawda pewnie nie zapadnie mi głęboko w pamięć i za jakiś czas o niej zapomnę, to jednak nie żałuję, że po nią sięgnęłam. To pozycja typowo dla młodzieży. Myślę, że gdybym miała kilka lat mniej, podobałaby mi się jeszcze bardziej. Nie oszukujmy się, starszym czytelnikom raczej nie przypadnie do gustu. Pisana jest ona bardzo prostym, lekkim językiem, dzięki czemu bardzo szybko się ją czyta. Główna bohaterka może czasami lekko czytelnika denerwować, jednak nawet ją polubiłam. Miała cel w życiu i ciężko pracowała na to wszystko, do czego doszła. Nie miała łatwo, w końcu jest dziewczyną, a jak wiemy nie wszyscy mężczyźni są w stanie zaakceptować fakt, że płeć piękna jest od nich w czymś lepsza. Szczególnie jeśli chodzi o sport, a w tym przypadku futbol, który raczej jest domeną chłopaków. Do tego jest kapitanem, więc wszyscy koledzy z drużyny muszą się jej słuchać. Znany ojciec, który podcinał jej skrzydła, też nie ułatwiał sprawy, jednak mimo wszystko się nie poddała i walczyła o swoje.
Podsumowując, polecam ją młodszym czytelnikom, bo im raczej powinna się ona spodobać. Starszym niekoniecznie, ale co kto lubi, zawsze można spróbować przeczytać i samemu wyrobić sobie opinię. Kto wie, może akurat Wam przypadnie do gustu.
Moja ocena: 7/10
A Wy czytaliście?
Podzielcie się swoją opinią w komentarzach :)
Nie wiem, czy ta powieść nie będzie dla mnie zbyt dziecinna, ale może kiedyś się z nią zapoznam, z czystej ciekawości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Nat z osobliwe-delirium.blogspot.com
Tak jak Ty nie miałam okazji o mniej słyszeć. Dopiero teraz z Twojego postu się dowiedziałam. Może kiedys kto wie. :)
OdpowiedzUsuń